"Tego ranka, kiedy nasza kareta przejechała przez most Świętego Anioła, ujrzeliśmy San Pietro, przy końcu uliczki długiej i wąskiej. Plac zamknięty w ramionach kręgu kolumn Berniniego, to najpiękniejsza rzecz jaka istnieje. Po środku znajduje się wielki obelisk egipski, po prawej i lewej, dwie fontanny, których woda gwałtownie podnosi się strumieniem, by opaść spokojnie w dół. Cichy i monotonny szum rozchodzi się echem wśród kolumnady i skłania do marzeń. Pozostaje jedynie wzruszyć się Bazyliką Świętego Piotra. Niestety czar ten umyka tym, którzy przybywają w karecie..."

STENDHAL, "Kroniki rzymskie", 1827
Nie wiem, czy choć raz w życiu przydarzyło się Wam to, co przydarza się mnie, za każdym razem, kiedy zmierzam w kierunku Bazyliki Świętego Piotra. Idąc Via Della Conciliazione jestem beztrosko bezmyślna. Zaledwie jednak opuszczę tę monumentalną ulicę, wkroczę na wielki plac, który wita rozwierając ramiona swojej kolumnady, zaledwie minę obelisk i śpiewające fontanny, beztroska opuszcza mnie ustępując miejsca zadziwieniu, oszołomieniu i pewnego rodzaju niepokojowi, przed rzeczą Wielką. Uczucia te narastają z każdym krokiem przybliżającym mnie do świątyni, aż do momentu, w którym wejdę na schody, minę przedsionek i przekroczę próg olbrzymich drzwi. Wtedy wszelki niepokój ustępuje miejsca bezgranicznej ciekawości...

Agnieszka Zakrzewicz, 1997

poniedziałek, 7 grudnia 2015

ŚWIĘTE DRZWI


Fragment do wolnej publikacji dla mediów z uwzględnieniem źródła

Agnieszka Zakrzewicz, Dzwi Watykanu, Oficyna Wydawnicza RW2010, Poznań 2015, Ebook
ŚWIĘTE DRZWI
Zgodnie z opisem podanym w 1450 roku przez Jana Rucellai z Viterbo to papież Marcin V w 1423 roku po raz pierwszy w historii lat jubileuszowych otworzył Święte Drzwi w Bazylice Świętego Jana na Lateranie. W tym czasie Jubileusz zwyczajny był celebrowany co trzydzieści trzy lata.
Otwarcie Świętych Drzwi w bazylice watykańskiej miało miejsce po raz pierwszy w Boże Narodzenie 1499 roku i była to jeszcze stara Bazylika konstantyńska. Z tej okazji papież Aleksander VI zdecydował, że tak zwane Święte Wrota lub Święte Bramy będą otwierane nie tylko w Bazylice św. Piotra i w Bazylice św. Jana na Lateranie (która wcześniej była siedzibą głowy Kościoła katolickiego), ale również w dwóch innych Bazylikach rzymskich: Najświętszej Maryi Panny i św. Pawła za Murami.
W rzeczywistości trudno mówić o... bramie w przypadku starej Bazyliki konstantyńskiej; chodziło najprawdopodobniej o małe drewniane drzwi służbowe, po lewej stronie fasady, które w nowej świątyni rozbudowano i przekształcono w Święte Drzwi – w miejscu, gdzie znajdują się obecnie (po wejściu do bazyliki – to te ostatnie po prawej stronie). Wiązało się to ze zniszczeniem znajdującej się wewnątrz bazyliki kaplicy ozdobionej mozaikami i poświęconej Matce Bożej przez papieża Jana VII.
Aleksander VI chciał też, żeby uroczysta liturgia Roku Świętego została dobrze określona ze względu na jej doniosłe znaczenie. Ustalenie obrzędów powierzono słynnemu ówcześnie mistrzowi ceremonii papieskich Janowi Burchardowi ze Strasburga i biskupowi połączonych diecezji Civita Castellana i Orte. W Roku Jubileuszowym 1500 Święte Wrota zostały otwarte w Wigilię Bożego Narodzenia 1499 roku i zamknięte w uroczystość Objawienia Pańskiego w 1501 roku. Rytuał przygotowany przez Burcharda i zatwierdzony przez papieża Aleksandra VI – z wyjątkiem kilku drobnych zmian wprowadzonych w 1525 roku przez mistrza ceremonii Biagio da Cesena – stosowano podczas obchodów wszystkich kolejnych lat jubileuszowych.
Sekwencja obrzędów rytualnych w XVI wieku była następująca. Podczas „Otwarcia” papież przechodził z Pałacu Apostolskiego wraz z kardynałami do Kaplicy Sykstyńskiej, by dokonać uroczystego wysłania kardynałów legatów na otwarcie Świętych Drzwi w pozostałych bazylikach rzymskich. Następnie procesja papieska, której towarzyszył śpiew modlitewny Iubilate Deo lub Hymn do Ducha Świętego, udawała się do atrium watykańskiego. Po odmówieniu modlitwy Deus qui per Moysem papież, wypowiadając głośno słowa Aperite mihi portas iustitiae, uderzał srebrnym młotem trzy razy w mur wzniesiony po zewnętrznej stronie Świętej Bramy. Po czym wracał na swoje miejsce w orszaku, aby umożliwić murarzom całkowite wyburzenie ściany zewnętrznej i wewnętrznej. Po otwarciu watykańskich wrót jubileuszowych Ojciec Święty klękał w nich, a następnie przechodził przez nie jako pierwszy, aby poprowadzić uroczystą procesję do ołtarza bazyliki, gdzie celebrowano nieszpory. Kronikarz Jubileuszu 1423 roku L. Bargellini pisał, że ludzie łapią w locie kawałki cegieł i gruzu, które odpryskują podczas burzenia drzwi, i zabierają je do domu jak relikwie.
W czasie „Zamknięcia” zwierzchnik Kościoła katolickiego opuszczał bazylikę, jako ostatni przekraczając Święte Drzwi. Potem błogosławił kamienie i cegły służące do wzniesienia muru, brał do ręki murarską kielnię i rzucając cement na próg, ustawiał na nim trzy pierwsze cegły z wyrytym własnym imieniem oraz urnę zawierającą monety jubileuszowe. Chór śpiewał hymn Caelestis Urbs Ierusalem, podczas gdy robotnicy kończyli stawianie przedniej i tylnej ściany, za którymi skrywały się Święte Wrota aż do następnego Jubileuszu. W tym czasie Ojciec Święty udzielał apostolskiego błogosławieństwa miastu i światu (Urbi et Orbi).
Od 1500 do 1950 roku obrzędy jubileuszowe związane z otwarciem Świętych Drzwi pozostały praktycznie niezmienione. Aż do Roku Świętego 1975 Święte Wrota zamurowywano zarówno z zewnątrz, jak i od wewnątrz bazyliki; w dniu rozpoczęcia Jubileuszu każdy papież miał w ręku młotek, którym uderzał trzy razy w mur zewnętrzny, po czym prace rozbiórkowe wykonywali robotnicy, aby Ojciec Święty mógł dalej prowadzić ceremonię. Niektórzy spadkobiercy kluczy Piotrowych traktowali swoją symboliczną pracę nazbyt dosłownie. Wciąż żywe są wspomnienia incydentu – i towarzyszących mu obaw – do którego doszło w Wigilię 1974 roku, gdy podczas otwierania zamurowanych wrót cement i okruchy muru posypały się na papieża Pawła VI.
Do 1950 roku Święte Drzwi były wykonane z drewna – chowano je i zamykano na noc, gdy pielgrzymi nie mieli już wstępu do bazyliki, a wystawiano za dnia, by ułatwić przepływ pielgrzymów. Konkurs na rzeźbione drzwi z brązu wygrał włoski artysta Vico Consorti. Zdobią one bazylikę zaledwie od sześćdziesięciu pięciu lat.
Grube mury skrywające przez lata Święte Drzwi symbolizowały grzechy człowieka, które uniemożliwiają mu udział w Odkupieniu. Paweł VI postanowił przenieść punkt ciężkości z grzechu na przebaczenie – a więc ze ściany na drzwi – i zgodnie z jego wolą po zakończeniu obchodów Roku Jubileuszowego Święte Drzwi były zamurowywane już tylko od wewnątrz bazyliki. Zatem zaledwie od czterdziestu lat możemy podziwiać w bazylice watykańskiej wspaniałą jubileuszową Świętą Bramę z brązu usytuowaną po prawej stronie atrium, na której zostały przedstawione sceny biblijne – od stworzenia świata, poprzez wygnanie z raju Adama i Ewy, przyjście Syna Bożego na świat, jego ukrzyżowanie, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie.
Dzisiaj, aby otworzyć te drzwi zgodnie z obrządkiem liturgicznym, nie jest już potrzebny srebrny młot, a żeby je zamknąć papież nie musi używać murarskiej kielni. Mur wewnętrzny jednak pozostał, a jego ściany wykonane są z cegieł, w których zawsze zostaje wyryte imię papieża otwierającego i zamykającego dany Rok Święty. Zamurowany jest w nich także pergamin papieski i kilka monet przechowywanych w specjalnej urnie. Monety, które obecnie znajdują się za Drzwiami Świętymi, przywołują dwudziesty trzeci rok pontyfikatu Jana Pawła II – to ostatni Jubileusz zwyczajny, który był obchodzony w 2000 roku.
Choć zwyczajny, był to jednak bardzo szczególny Rok Święty. W bulli Incarnationis Misterium ogłaszającej Wielki Jubileusz papież Polak wspomniał o tym, że ludzkość po przekroczeniu Świętej Bramy w bazylice watykańskiej zostawia za sobą nie tylko wiek, ale i dwa tysiąclecia chrześcijaństwa.
Jan Paweł II uprościł też obrządki jubileuszowe, pozwalając na wcześniejsze rozbicie muru, tak aby papież w dzień rozpoczęcia Jubileuszu mógł bez problemu i czekania otworzyć Święte Drzwi. Po jego zakończeniu mur z cegieł z wyrytym imieniem aktualnego papieża można wznieść później. W 2000 roku po raz pierwszy w historii lat świętych Jan Paweł II osobiście otworzył wszystkie cztery Święte Bramy bazylik rzymskich.
Czym nas zaskoczy teraz papież Franciszek, który zainauguruje obchody Jubileuszu nadzwyczajnego 8 grudnia 2015 roku?
Agnieszka Zakrzewicz







„Drzwi Watykanu” to niezwykły przewodnik. Spacer po największej i najpiękniejszej świątyni chrześcijaństwa oraz po Muzeach Watykańskich, które są dumą naszej cywilizacji, historii i sztuki. Podróż po Watykanie w stylu Grand Tour – w jaką wyruszali dawniej młodzi arystokraci i intelektualiści europejscy, by dokształcić się i zdobyć wiedzę o kulturze oraz obyczajach. Książeczka dla koneserów, bo pisana przez watykanistkę z pozycji krytyka i historyka sztuki. E-book wydany specjalnie z okazji nadzwyczajnego Roku Świętego 2015 – ogłoszonego przez papieża Franciszka jako Jubileusz Miłosierdzia – który oprócz artystycznej historii najmniejszego państwa na świecie przybliża również historię Świętych Drzwi oraz tradycję związaną z latami jubileuszowymi. O tym wszystkim opowiada Agnieszka Zakrzewicz, która żyje w Rzymie i pisze o Watykanie od dwudziestu lat.



ZAKUP E-BOOK 
 

niedziela, 22 listopada 2015

„Drzwi Watykanu” - nowa książka Agnieszki Zakrzewicz




„Drzwi Watykanu” to niezwykły przewodnik. Spacer po największej i najpiękniejszej świątyni chrześcijaństwa oraz po Muzeach Watykańskich, które są dumą naszej cywilizacji, historii i sztuki. Podróż po Watykanie w stylu Grand Tour – w jaką wyruszali dawniej młodzi arystokraci i intelektualiści europejscy, by dokształcić się i zdobyć wiedzę o kulturze oraz obyczajach. Książeczka dla koneserów, bo pisana przez watykanistkę z pozycji krytyka i historyka sztuki. E-book wydany specjalnie z okazji nadzwyczajnego Roku Świętego 2015 – ogłoszonego przez papieża Franciszka jako Jubileusz Miłosierdzia – który oprócz artystycznej historii najmniejszego państwa na świecie przybliża również historię Świętych Drzwi oraz tradycję związaną z latami jubileuszowymi. O tym wszystkim opowiada Agnieszka Zakrzewicz, która żyje w Rzymie i pisze o Watykanie od dwudziestu lat.



ZAKUP E-BOOK 

sobota, 23 kwietnia 2011

3. BAZYLIKA KONSTANTYŃSKA





ZAKUP E-BOOK 

Trzeba przyznać, że Vaticanum było jednym z najmniej dogodnych miejsc dla konstrukcji architektonicznych. Pełne stromych spadków, wybojów, ruin i grobów, wymagało prac wyrównujących i utwardzających teren. Trudno sobie jednak wyobrazić, żeby cesarz Konstantyn mógł wybrać inną lokalizację na budowę pierwszej świątyni chrześcijańskiej – zwłaszcza że już w ostatnim ćwierćwieczu pierwszego stulecia „spadkobierca kluczy Piotrowych”, papież Anaklet, kazał wznieść nad grobem świętego Piotra rodzaj prymitywnej świątyni i uczynił ją miejscem swojego pochówku oraz grobem sukcesorów papieskich. W roku 306 Konstantyn staje się chrześcijaninem, aby zapomniano o jego przestępstwach. Podbić cesarza to był ogromny krok dla nowej religii, pakt został więc szybko zawarty. W zamian za chrzest, który dawał mu rozgrzeszenie, nowy chrześcijanin musiał wznieść wspaniałą bazylikę – antyczne San Pietro, po którym nie ma dziś śladu – pisał Stendhal w „Promenades dans Rome” (Paris, Delaunay 1829).
Zaraz po ufundowaniu bazyliki rozpoczęły się pielgrzymki do grobu św. Piotra, napływające ze wszystkich stron imperium rzymskiego. Każdy, kto tylko mógł, podążał do Świętego Miasta, „dla odpuszczenia win” lub z pielgrzymką dziękczynną, niosąc w ofierze kosztowności i inne dary. Rzadkie marmury, drewno aromatyczne sprowadzane z Libii, arcydzieła brązownicze wykonywane przez rzemieślników bizantyjskich, najpiękniejsze tkaniny wschodu, witraże reńskie, lampy tureckie i inne cudowne rzeczy – pochodzące nawet z najdalszych miejsc ówczesnego chrześcijańskiego świata – wzmacniały potęgę Kościoła i wzbogacały pierwszą świątynię chrześcijańską.
Plac rozpościerający się przed bazyliką musiał pomieścić niezliczone rzesze pielgrzymów, które gromadziły się w dni słoneczne, aby uzyskać błogosławieństwo.
Czterodzielny portyk bazyliki poprzedzały schody o trzydziestu pięciu stopniach, które pielgrzymi pokonywali na kolanach i ze świecami w dłoniach. U ich szczytu znajdował się mały podest, wykładany rzadkimi marmurami, na którym od- bywały się papieskie koronacje i uroczystości powitalne; tam też palono rękopisy heretyckie.
Za portykiem znajdowała się zamknięta przestrzeń, podzielona galeriami – zwana Paradiso (Raj). Przedsionek ów był porośnięty palmami, cyprysami, cedrami, drzewami różanymi i innymi egzotycznymi roślinami, co symbolizowało raj ziemski – bazylika natomiast była symbolem raju niebiańskiego. Pośrodku tego cudownego ogrodu stała olbrzymia szyszka z brązu, znaleziona na Polu Marsowym (nieopodal Panteonu), z której tryskała woda, nawadniając roślinność. Dziś rzeźba ta znajduje się na Dziedzińcu Szyszki w Muzeach Watykańskich.
W głębi, za dziesięcioma kolumnami korynckimi, otwierało się pięcioro drzwi watykańskich. Drzwi centralne, zwane Królewskimi, i pierwsza para boczna: Romana i Raveniana (Drzwi Rzymskie i Raweńskie) wprowadzały do naw środkowych. Drzwi Guidońskie i Drzwi Prawa (którymi wnoszono i wynoszono szczątki zmarłych) były wejściem do naw bocznych.
Ponad drzwiami znajdowała się mozaika ufundowana przez Grzegorza IX, przedstawiająca ofiarowanie korony Zbawicielowi i zastąpiona w XV wieku słynną mozaiką Giotta „Navicella”, która do dziś zdobi portyk nowej bazyliki. W podłodze były wmurowane płyty kamienne z zapisem darów i przywilejów przyznanych bazylice.
Pierwszy kościół chrześcijański zbudowano na planie krzyża łacińskiego, z pięcioma nawami, podwójnym transeptem i jedną absydą. Czteroczęściowy portyk poprzedzający świątynię mierzył 64 metry szerokości, a cała bazylika 120 metrów długości.
Nawa centralna, szersza od pozostałych, oddzielona była od naw bocznych rzędem kolumn. Wzrok obserwatora gubił się w tym długim korytarzu, wypełnionym światłem docierającym poprzez kolorowe witraże okien lub blaskiem świec odbijają- cym się w marmurowych ścianach i podłogach, złoceniach ikon, tworząc strefy peł- nej jasności i tajemniczego półcienia.
Zwieńczenie nawy głównej przedstawiało sceny ze Starego i Nowego Testamentu. Skrzyżowanie naw z podwójnym transeptem zdobiły złote i srebrne żyrandole, krzyże oraz korony zwisające z sufitu. W absydzie znajdowała się mozaika ufun- dowana przez Konstantyna, przedstawiająca ofiarowanie bazyliki Zbawicielowi i św. Piotrowi. Pod wielkim łukiem ustawiony był ołtarz osłonięty złotą kopułą, wspierającą się na czterech kolumnach; poniżej małe schodki prowadziły do niszy zwanej Confessione, gdzie – za złoconymi drzwiami – znajdował się grób świętego Piotra. Dzień i noc miejsce to oświetlało sto lamp oliwnych, z których jedna zawiera- ła szczególny, drogocenny balsam sprowadzany ze Wschodu.
Tak wyglądała Bazylika konstantyńska w swoich najlepszych czasach. Dobrze zachowane plany i opisy pozwalają nam odtworzyć z dużą dokładnością jej wygląd, strukturę architektoniczną i dekoracje.
Niestety czas i historia nadszarpnęły świetność tego monumentu, a renesansowe prądy filozoficzne, wymagające nie tylko moralnego oraz ideologicznego odrodzenia Kościoła, ale także zmian w estetyce, sztuce i architekturze, zaowocowały decyzją o zburzeniu bazyliki paleochrześcijańskiej na początku XVI stulecia i wybudowaniu na jej miejscu nowej.


Agnieszka Zakrzewicz




2. PLAC ŚWIĘTEGO PIOTRA






ZAKUP E-BOOK 


Jeszcze na początku XX wieku do Bazyliki św. Piotra dochodziło się wąskimi uliczkami, zabudowanymi starymi domami, gdzie w oknach zwykle wisiało suszące się na słońcu pranie. W wędrówce pielgrzymom i turystom towarzyszyły odgłosy. Szmer fontann. Śmiechy i krzyki dzieci. Uliczny gwar. A w nocy – lekko rozświetlonej latarenkami, zawieszonymi na drewnianych palach – miauczenie wszechobecnych kotów. Musiało być coś niezwykłego w tym poszukiwaniu, w tym oczekiwaniu, aby wyjść wreszcie z ostatniego zaułka i zobaczyć cud....
Dziś do San Pietro prowadzi Via Della Conciliazione – wielka, zimna ulica – monstrum architektoniczne, choć niektórym się podoba. Jej budowę rozpoczął Benito Mussolini po podpisaniu traktatów laterańskich. To symbol pojednania Republiki Włoskiej ze Stolicą Apostolską i puszczenia w niepamięć upadku Państwa Kościelnego w 1870 roku. Ulicę zaprojektowali architekci Marcello Piacentini i Attilio Spaccarelli. Została jednak otworzona dopiero w 1950 z okazji inauguracji Roku Świętego. Symbolizuje drogę pojednania z Bogiem, jaką pielgrzym musi przebyć, zanim wstąpi do Jego domu, nim przestąpi próg najważniejszej świątyni katolicyzmu.
Ulica prowadzi w otwarte ramiona kolumnady otaczającej owalny plac i zbudowanej przez Berniniego w latach 1656–67, w okresie pontyfikatu Aleksandra VII. Została skomponowana z 284 kolumn w porządku doryckim i 88 pilastrów granitowych, tworzących trzy szerokie galerie, na których ustawiono posągi świętych i papieży. Posągi przyjęły dość śmieszne pozy, ale nikt na nie nie patrzy, a ponieważ są dobrze ustawione, pełnią swoją funkcję ozdobną – pisał Stendhal w 1829 roku. W ten sposób nie tylko wyrażono mistyczny koncept ramion obejmujących cały chrześcijański świat, ale i rozwiązano problem procesji papieskich odbywających się na wolnym powietrzu. Kolumnada Berniniego jest po prostu genialna – to perfekcja sztuki.
W centralnym punkcie placu znajduje się obelisk z czerwonego granitu, ustawiony z rozkazu papieża Sykstusa V już w 1586 roku. Obelisk mierzy 25 metrów wysokości. To ten sam obelisk, który został sprowadzony do Rzymu w 40 roku n.e. przez Kaligulę i zdobił cyrk Nerona na Vaticanum. Nie wiadomo, czy imperator kazał go wyciosać dla siebie w Egipcie, czy raczej – co jest bardziej prawdopodobne – zabrał z którejś ze świątyń. Stendhal twierdzi, że pochodził z prastarego miasta Heliopolis, nazywanego Kołyską Bogów, gdyż to tutaj, zgodnie z wierzeniami, na początku świata istniał nieruchomy ocean Nun – z niego wyłonił się bóg-stworzyciel Atum-Re, który zrodził pierwszych bogów. Był on drugim co do wysokości obeliskiem Romy – zaraz po obelisku laterańskim – ale na pewno najbardziej znaczącym. Przywieziono go statkiem specjalnie skonstruowanym w tym celu.
Zaszczytu przeniesienia słupa granitowego z pierwotnego miejsca pobytu na plac dostąpił Domenico Fontana – bardzo zdolny szwajcarski architekt i inżynier. Choć Fontana pozostawił po sobie wiele interesujących dzieł (między innymi Bazylikę św. Jana na Lateranie) – jego imię rozsławiło właśnie przeniesienie obelisku. Manewr transportu był tak trudny, że wymagał czterech miesięcy, stu pięćdziesięciu koni i sześciuset ludzi. Fontana wykonywał go pod groźbą ścięcia głowy. W pobliżu czekał więc na niego powóz gotowy do ucieczki, w przypadku gdyby granitowy blok się rozbił, ukruszył lub pękł. Całą historię opisał później w swojej ilustrowanej księdze wydanej w 1590 roku. Della transportatione dell’obelisco Vaticano e delle fabriche di Sisto V. Do przemieszczenia granitowego słupa architekt użył tych samych an- tycznych systemów, które stosowali już Egipcjanie i Rzymianie, wznosząc monumentalne budowle. Na szczycie obelisku została umieszczona relikwia Świętego Krzyża (fragment drzewa Męki Pańskiej przywieziony z Ziemi Świętej przez cesarzową Helenę, matkę Konstantyna). Dawniej znajdowała się tam urna – kula z brązu – w której spoczywały prochy Juliusza Cezara. U podnóża cokołu rozpościera się róża wiatrów.

Za każdym razem, kiedy patrzę na obelisk zdobiący plac św. Piotra, myślę o tym, co widział ten granitowy słup, czego był świadkiem i jak wiele mógłby opowiedzieć... Idąc do bazyliki, zawsze się pod nim zatrzymuję, patrzę, jak ludzie obojętnie go mijają... Dla mnie to jeden z najcenniejszych zabytków ludzkiej cywilizacji.
Symetrycznie względem obelisku, po obu jego stronach, znajdują się dwie fontanny, które nie są bliźniacze, choć takimi się wydają. Dwie błyszczące piramidy białej piany – jak je nazwał Stendhal. Wcześniej fontanna była tylko jedna i zupełnie inna, ale i plac nie był ten sam co dziś...
Pierwszą fontannę ustawił Innocenty VIII w 1490 roku (a więc jeszcze przed przeniesieniem na plac antycznego granitowego słupa), sytuując ją po prawej stronie, gdzie stała sobie spokojnie przez ponad sto lat. Przebudowy placu św. Piotra pod ką- tem „hydraulicznym” dokonał Carlo Maderno zrozkazu papieża „fontannisty” – Pawła V. W swoim projekcie utrzymał pierwotną linię fontanny, ale wyposażył ją w pewną innowację, która była też nowością w architekturze Rzymu – górną misę umieścił odwrotnie, tworząc zwieńczenie w rodzaju kapelusza.
Fontanna Maderny nie jest zwyczajną fontanną, jak mogłoby się wydawać. Na pierwszy rzut oka nie robi specjalnego wrażenia, w porównaniu do innych wspaniałych i bardziej wystawnych urządzeń wodnych, które na każdym kroku zdobią Rzym. Jej niezwykłość polega jednak na tym, że strumień wody wznosi się na wysokość ośmiu metrów, a urządzenie przelewa jednorazowo aż trzysta hektolitrów wody. I jest drugą co do ilości przelewanej wody – po Fontannie di Trevi – fontanną w Rzymie. Arcydzieło wielkiego architekta stało samotnie przez pięćdziesiąt pięć lat, aż do czasów papieża Aleksandra VII Chigi, który obarczył Berniniego zaszczytem skonstruowania drugiej, pozornie bliźniaczej fontanny.
Trzysta hektolitrów – to niemało. Pierwszy akwen, Acqua Paola, z którego czerpano wodę zasilającą instalacje hydrauliczne Placu św. Piotra, nie wystarczał na wprawienie w ruch dwóch fontann, tak aby obie tryskały na pożądaną wysokość. Brak wody spowodował, że dzieło Berniniego oddano do użytku dopiero w 1617 roku. Brak względny, ponieważ od samego początku istniał dostawca wody dla drugiej fontanny, i to nie byle jaki – książę rzymski Flavio Orsini. Proponował tysiąc hektolitrów ze swojego jeziora Bracciano. Niestety woda ta nie nadawała się do picia. Propozycję odrzucili Aleksander VII i Klemens X, ale przyjął ją w końcu Innocenty XI, nie bacząc na zdrowie Rzymian.
I tak książę Orsini uczynił wodę niezdatną do picia wodą pitną, dzięki czemu fontanna Berniniego trysnęła na wysokość ośmiu metrów, tak jak fontanna Maderny. Teraz obie wylewają z siebie wodę na kształt wachlarzy, a ich cichy i monotonny szum rozchodzi się echem wśród kolumnady...



Agnieszka Zakrzewicz


Dominik Fontana "Della transportatione dell'obelisco Vaticano e delle fabriche di Sisto V", 1590 r.

piątek, 22 kwietnia 2011

1. VATICANUM




 
ZAKUP E-BOOK  
www.rw2010.pl



Mianem Vaticanum historycy starożytni określali cały obszar, który rozpościera się na prawym brzegu Tybru, pomiędzy mostem Milvio a dzisiejszym mostem Sykstusa. Obejmował on szeroki łańcuch wzgórz, zwanych Montes Vaticani i równin, nazywanych Ager Vaticani, rozciągających się pomiędzy Monte Mario i Janikulum.
Zawsze ciekawiło mnie znaczenie słowa „Watykan”. Niestety jest ono tak stare, że nawet badacze historii nie są zgodni co do jego pochodzenia. Z ksiąg Marka Terencjusza Warrona dowiadujemy się, że na wzgórzach watykańskich został objawiony głos święty. Na pamiątkę tego zdarzenia ustawiono tam świątynię boga Vaticano, który jest ojcem mowy ludzkiej. Imię jego zawiera pierwsze dźwięki, jakie wydaje niemowlę zaraz po przyjściu na świat. Natomiast Pliniusz Starszy w XVI księdze „Historii naturalnej” wspomina inny obiekt kultu Etrusków. Było nim stare drzewo rosnące na wzgórzu, na którym wisiała tabliczka z napisem w języku etruskim Vaticano, wykonana w brązie.
Zastanawia również fakt, że w źródłach klasycznych nie występuje nigdy mianownik męski vaticanus, a tylko nijaki vaticanum – co sugerowałoby, że słowo to rzeczywiście nie jest pochodzenia łacińskiego. Pierwotnie obszar ziem watykańskich przynależał do Etrusków i prawdopodobnie był miejscem kultowym.
W czasach republiki rzymskiej był to teren odizolowany i na wpół dziki, zasiedlony przez nieliczne grupy rzemieślników i rolników. Pliniusz napisał, iż w tym zapomnianym przez bogów i ludzi miejscu mogły żyć żmije tak wielkie, że połykały w całości dziecko lub koźlę.
Główną przyczynę odizolowania stanowiło podnóże watykańskie, nawiedzane częstymi wylewami Tybru. Teren ten, zawsze bagnisty, utrudniał komunikację i był siedliskiem insektów, malarii oraz wylęgarnią groźnych epidemii.
W okresie imperium podnóże wyschło, co ułatwiło podróżowanie i życie rozkwitło na tym terenie. Vaticanum zostało zajęte przez ogrody i sady oraz cztery wielkie, samotne budowle: Gaianum – tor wyścigowy ufundowany przez Kaligulę, akwen wodny dla bitew morskich – zwany Naumachia, cyrk Nerona i mauzoleum Hadriana zbudowane najpóźniej.
Kaligula, znany ze swojej namiętności do wszelkiego rodzaju rozrywek, był rozmiłowany w wyścigach zaprzęgów. Urządzał nawet gonitwy kwadryg, do których zaprzęgano słonie. Wymagało to poszerzenia areny kosztem zniszczenia części pobliskich starożytnych cmentarzy. Około 40 roku n.e. cesarz sprowadził z Egiptu obelisk z czerwonego granitu, wysoki na 25 metrów, i umieścił go w centrum areny.
Pasję do cyrku podzielał także Neron, który uznał, że wzgórza i ogrody watykańskie są godne najwyższego cesarskiego majestatu. Podejrzewany w 64 roku n.e. o podpalenie Rzymu, Neron oskarżył o podłożenie ognia chrześcijan. Urządził męczeńskie widowisko, podczas którego spalono żywcem wielu wyznawców nowej wiary. Kaźń dokonała się w ogrodach watykańskich, gdzie ofiary zawieszono na drzewach i podpalono.
W ogrodach ukrzyżowano także świętego Piotra. Jego ciało zostało pochowane na starożytnym cmentarzysku, znajdującym się nieopodal cyrku Nerona. Wykopali- ska prowadzone pod bazyliką Konstantyna ujawniły aleje rzymskich grobów, a pomiędzy nimi mocno zniszczony grobowiec, odpowiadający pewnym historycznym opisom grobu świętego Piotra – z otworem, przez który pielgrzymi zaglądali do środ- ka. W pobliżu znaleziono kości starego, ale fizycznie sprawnego człowieka – nie są one jednak oficjalnie uznawane za szczątki apostoła.
W III wieku n.e. cesarz Konstantyn wybrał ten teren pod budowę pierwszej bazyliki chrześcijańskiej, nadając miejscu zwanemu Vaticanum szczególne znaczenie...

Agnieszka Zakrzewicz